W ostatnim czasie korzystamy z Internetu o wiele częściej, niż parę miesięcy temu. W Internecie pracujemy, uczymy się, socjalizujemy się, a nawet oddajemy się swoim pasjom. Nasza codzienność przeniosła się do wirtualnego świata. Są jednak ludzie, dla których Internet dużo wcześniej stał się ich życiem, formą szukania sprawiedliwości, odpowiedzi na nurtujące pytania. Ludzie, którzy stracili bliskich w niewyjaśnionych okolicznościach lub nie mają z nimi żadnego kontaktu oraz ludzie, którzy chcą im w tym pomóc. Internet znacznie ułatwia działanie w tego typu sprawach, co do tego nie ma wątpliwości. Coraz częściej zdarza się, że dzięki rozgłosowi medialnemu po latach zostaje rozwiązana jakaś sprawa. Trzeba też pamiętać o tym, że nie zawsze popularność zawdzięczona sieci jest dobra. W tym artykule spróbuję odpowiedzieć na parę pytań – czy Internet jest zawsze źródłem sprawiedliwości dla spraw kryminalnych? A może wręcz utrudnia ich rozwiązywanie?
Wskazówki internautów
Susan Rainwater była 66-letnią mieszkanką Eatonville w stanie Waszyngton, która 9 sierpnia 2018 roku wybrała się na przejażdżkę rowerową. Kobieta już z niej nie wróciła. Jej ciało znaleziono w rowie po tym, jak potrącił ją samochód. Policja miała bardzo mało wskazówek i zero świadków. Jedynym dowodem w sprawie, który mogli w jakiś sposób wykorzystać, był czarny kawałek plastiku, który oderwał się z pojazdu po uderzeniu. Jeden z policjantów postanowił zrobić zdjęcie tego niezidentyfikowanego obiektu, które wrzucił na swoje konto na portalu Twitter, a następnie osoba obserwująca go zamieściła tę fotografię na portalu Reddit. To właśnie na tej stronie internetowej jeden z użytkowników, Jeff zauważył to zdjęcie i potrafił zidentyfikować element na nim ukazany. Jeff był inspektorem pojazdów. Według niego tym czarnym kawałkiem była część reflektora samochodu Chevrolet pick-up, z późnych lat 80. Swoją sugestię przekazał policji. Dzień po zdarzeniu mundurowi otrzymali również wskazówkę od osoby, która znalazła auto opisane przez Jeffa. Ten pojazd również miał uszczerbek przy prawym reflektorze. Ta osoba podała też numer rejestracyjny pojazdu, dzięki któremu szybko zidentyfikowano jego kierowcę. Tym kierującym był 37-letni Jeremy Simon, który przy aresztowaniu miał przy sobie heroinę. Szybko przyznał się do zabicia kobiety, nieudzielenia jej pomocy oraz do posiadania przy sobie narkotyków. W tym dniu wsiadł za kółko kiedy był bardzo zmęczony i zasnął podczas jazdy. Po uderzeniu najpierw myślał, że uderzył w skrzynkę pocztową, lecz gdy zauważył leżący rower spanikował i uciekł. Sędzia Stephanie Arend skazała go na około 4.5 roku więzienia. Warto zaznaczyć, że Simon otrzymał lżejszy wyrok za to, że należał do specjalnego programu skazywania przestępców narkotykowych. Jest on oferowany osobom, które muszą spełniać wiele warunków, między innymi uczestniczenie w leczeniu uzależnień. Detektywi z waszyngtońskiej policji podziękowali za wszystkie wskazówki, które pomogły im w ujęciu przestępcy w tak szybkim czasie.
Miejsce rozwiązywania spraw sprzed wielu lat
Internet to jednak nie tylko miejsce, gdzie specjaliści i eksperci są w stanie rozpoznać przedmioty i wskazówki z danej sprawy. Coraz częściej staje się również narzędziem identyfikacji zmarłych, zaginionych lub poszukiwanych osób. W 1995 roku w Virginii miał miejsce wypadek samochodowy z udziałem dwóch osób, które zginęły. Kierowcą samochodu był 21-letni Michael Hager, lecz jego pasażer pozostał niezidentyfikowany przez 20 lat. Prowadzący prawdopodobnie zasnął podczas kierowania pojazdem i uderzył nim w drzewo, przez co mężczyźni zginęli na miejscu. Młody pasażer miał przy sobie dwa bilety na koncert zespołu The Grateful Dead, a na sobie koszulkę z ich wizerunkiem. Znaleziono przy nim również liścik, w którym Caroline T. i Caroline O. (do dziś nieznana jest ich tożsamość) przepraszały chłopaka o imieniu Jason za to, że musiały się z nim pożegnać i zostawiły numer telefonu. Numer był niekompletny, więc niemożliwe było dojście do jego zidentyfikowanie właściciela. Pasażer został nazwany przez detektywów „Jason Doe”1, a 10 lat później Internet przemianował go na „Grateful Doe”. Na wyżej wymienionym portalu Reddit, Australijka Layla Betts, zainteresowana historią, postanowiła stworzyć stronę dedykowaną młodemu mężczyźnie. Dzięki temu sprawa zyskała ogromny rozgłos. Pewnego dnia Layla dostała wiadomość od użytkownika Reddita o imieniu Steve. Steve powiedział jej, że rekonstrukcje graficzne Grateful Doe wyglądają jak jego współlokator ze studiów, Jason Callahan. Opisał go jako „hipisa” i ogromnego fana the Grateful Dead. Steve przesłał Layli zdjęcia jego przyjaciela, które były identyczne z wizerunkiem Jasona Doe. Callahan zaginął w 1995 roku. 19-latek opuścił dom w Myrtle Beach, aby podróżować za swoim ukochanym zespołem dookoła USA, w trakcie ich trasy koncertowej. W tym samym czasie, kiedy Steve skontaktował się z Betts, matka Jasona, Margaretta Evans znalazła stronę na Reddicie. Kiedy znalazła zdjęcia syna i rekonstrukcję Grateful Doe, zgłosiła jego zaginięcie. Nie zrobiła tego wcześniej dlatego, bo zdaniem rodziny uciekł, aby żyć gdzie indziej. W pewnym momencie próbowała zgłosić jego zaginięcie, lecz nie wiedziała, z którą jurysdykcją się skontaktować. Tożsamość Grateful Doe potwierdził test DNA. Po 20 latach czekania, Callahanowie dowiedzieli się, co się stało z Jasonem dzięki pracy bezinteresownej użytkowniczki Internetu.
Pomoc może okazać się problemem
Istnieje wiele spraw kryminalnych, w których Internauci byli w stanie pomóc. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Internet może również doprowadzić do zahamowania tych spraw, a nawet wprowadzenia policji i innych użytkowników sieci w błąd. 9 lutego 2004 roku Maura Murray napisała e-mail do swojego profesora w którym oznajmiła, że bierze tydzień wolnego od studiów z powodu śmierci w rodzinie. Tej śmierci nie było. O 19:27 kobieta z Woodsville, New Hampshire zadzwoniła pod numer alarmowy 911 i powiedziała, że obok jej domu miał miejsce wypadek samochodowy. Kierowcą samochodu była 21-letnia Maura Murray. Przejeżdżający obok motocyklista zatrzymał się na miejscu wypadku i spytał się jej, czy potrzebuje ona pomocy. Maura powiedziała mu, że już zadzwoniła po pomoc drogową (która nie została wezwana), więc mężczyzna odjechał. Około 20 minut później policja przyjechała na miejsce zdarzenia, gdzie zastali samochód, lecz kobiety w nim nie było. Nie było także żadnych śladów, które odchodziłyby od auta i doprowadziły policjantów w miejsce, do którego mogła pójść. Żaden z mieszkańców nie widział, jak odchodzi. Wszystkie jej rzeczy były w środku poza jej portfelem. Nikt już nigdy nie mógł skontaktować się z Maurą.
Nie jest to może bardzo popularna sprawa, lecz znalazła się osoba, która się nią zainteresowała. Był nim James Renner, który napisał książkę pt. „True Crime Addict: How I Lost Myself in the Mysterious Disappearance of Maura Murray”. Książka otrzymała głównie dobre opinie oraz została opisana jako powieść zawierająca całą sprawę Maury. Lektura jest opisem tego, jak Renner próbuje rozwiązać sprawę zaginięcia Murray przez lata. Renner znalazł tę sprawę w Internecie. Założył bloga, gdzie zaczął publikować to, co znalazł podczas swoich poszukiwań. Obejmowały one podróż do miejsca zdarzenia oraz odwiedzanie domów świadków. Pomimo tego, że rzadko dostawał odpowiedzi od świadków „w realu”, to bardzo często otrzymywał pomoc od użytkowników Internetu, czyli komentujących na jego blogu oraz osób, które wysyłały mu różne wskazówki za pomocą e-maila. Problemem, jaki pojawił się przez to zjawisko, było to, że bardzo rzadko te wskazówki miały jakikolwiek związek ze sprawą. Renner zamieszczał te informacje na blogu – nawet te, które nie były pomocne. Wstawianie błędnych wskazówek na popularnego bloga może sprawić, że jego czytelnicy zaczną rozpowszechniać fałszywe informacje na temat sprawy zaginięcia.
Skutki widoczne dla zwykłych obywateli
Błędne wskazówki nie stanowią największego zagrożenia związanego z wykorzystaniem Internetu do prowadzenia śledztw i “wymierzania sprawiedliwości”. Pizzagate to teoria spiskowa zapoczątkowana w trakcie wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku. Wtedy portal WikiLeaks opublikował zawartość konta e-mail Johna Podesty, który był szefem kampanii kandydatki na prezydenta Hillary Clinton. Fani tej teorii twierdzą, że część wiadomości zawierała informacje napisane kodem dotyczące udziału Podesty i członków waszyngtońskiej elity politycznej w grupie przestępczej, która zajmowała się przemytem ludzi oraz była powiązana z seksualnym wykorzystywaniem nieletnich. Jej nazwa pochodzi od połączenia słów pizza (rzekomo ma oznaczać seksualnego niewolnika) i końcówki -gate (poprzez analogię do afery Watergate jest używana do nazywania politycznych afer ukrywanych przez wysoko postawione osoby). Najważniejsze motywy tej teorii to: członkowie waszyngtońskiej elity politycznej są częścią szajki pedofilów, która korzysta ze słów-kluczy oraz rozpoznawczych symboli; Hillary Clinton miała stać na czele grupy, a w pizzerii „Comet Ping Pong” miały odbywać się satanistyczne rytuały z jej udziałem; John i Tony Podesta mają stać za zaginięciem Madelaine McCann (kilkuletnia dziewczynka, która zaginęła w 2007 roku w Portugalii); Tony Podesta miał kolekcjonować dzieła sztuki, które rzekomo odwołują się do pedofilii, co ma dowodzić o przynależności do szajki. Elementy tej teorii zostały uwzględnione w teoriach spiskowych o nazwie „The Storm”, utworzonych przez anonimowego blogera określanego w mediach jako QAnon. Samo Pizzagate miało powstać na bazie wielu teorii spiskowych, które były mniej znane. Jej zwolennicy skupili się na wyżej wymienionej pizzerii Comet Ping Pong w Waszyngtonie. Jej właściciel korespondował z Johnem Podestą. 4 grudnia 2016 roku mężczyzna o imieniu Edgar Welch wtargnął do pizzerii i miał przy sobie karabin i pistolet. Oddał trzy strzały, lecz nikogo nie zranił. Oddał się w ręce policji po tym, jak przekonał się, że w lokalu nie ma niczego, co wskazywałoby na przemycanie lub wykorzystywanie seksualnie ludzi. Welch podczas przesłuchania powiedział, że przeczytał w Internecie informację o tym, że w pizzerii są przetrzymywani nieletni niewolnicy seksualni. Wtargnął do lokalu, bo chciał się przekonać, czy to faktycznie prawda. Ostatecznie Welch został skazany za napaść z użyciem broni oraz za posiadanie broni podczas przestępstwa. Pomimo, że teoria ostatecznie została obalona, w badaniu przeprowadzonym przez YouGov 46% badanych, którzy głosowali na Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w 2016 roku, wierzą w istnienie Pizzagate. Tylko 17% badanych głosujących na Hillary Clinton uważa, że ta teoria jest prawdziwa. Warto przy tym zaznaczyć, że w tych wyborach prezydenckich wygrał Donald Trump.
Jakie można wysnuć wnioski?
Internet jest miejscem, w którym możemy szukać pomocy. Nawet takiej, która pomoże nam znaleźć najbliższych czy sprawiedliwość dla nich. Odkrywa przed nami nowe możliwości analizy oraz rozpoznawania różnych danych czy wizerunków osób zaginionych. Gdy użyjemy go z rozsądkiem, może stanowić jedno z najważniejszych narzędzi nowoczesnej kryminalistyki. Mamy do tego wiele różnych narzędzi, takich jak podcasty, strony internetowe czy media społecznościowe. Znajdziemy tam wielu ludzi, którzy naprawdę chcą nam pomóc. Niestety, musimy również pamiętać o związanych z tym zagrożeniach. Wśród grona osób, które chcą zaoferować nam swoją pomoc i czas, mogą być też osoby, które chcą przeszkodzić w zamknięciu sprawy, użyć jej dla własnej korzyści czy nawet wykorzystać ją politycznie. Dzięki Internetowi, ci ludzie mogą to zrobić z większą łatwością, a co najważniejsze, często pozostają anonimowi.
Zofia Ambroziak
1 John Doe – nazwisko używane w USA dla określenia mężczyzny o niezidentyfikowanej lub ukrytej tożsamości; w tym przypadku imię John zostało zamienione na imię Jason, które widniało w liściku.